poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Perfect Gdy mówię jestem

Myślom w mej głowie

Ożywczy powiew jest potrzebny

Chyba im żagle zrobię

Z moich zmartwień

Taki piękny złoty wir

Będzie myśli pił

Gdy mówię JESTEM

Jest takie miejsce, które boli

Nie wiem sam czy ja zechcę

To opisać

Nie zarobi na mnie nikt

Takie szare nic

Jestem jak drzewo na wielkiej pustyni

Sam nie wiem czemu zawdzięczam, że trwam

Ścięty mrozem

Zrozumieć tej tajemnicy życia

Nie mogę

Mogę

Moge

Mogę

Z kranu wciąż kapie woda

Mała hipnoza na dobranoc

Jutro znów

Silna wola mnie opuści

Gdy fontanną lepkich słów

Skropisz spokój mój

Jestem jak sztylet na dnie pustej skrzyni

Nie wiem jak długo tak czekać tu mam

Tępiąc ostrze

W miłosnej grze

W serce trafić prosto

Nie zdążę

Zdążę

Zdążę

Dokąd wychodzisz

Z białej pościeli tuż nad ranem

Chyba wiem

Komu nosisz swoje ciało

Wciąż rozgrzane krótkim snem

Myśląc, że ja śpię

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz